O KSIĄŻCE NA TEMAT EGZORCYZMÓW
Że też mnie coś podkusiło… Niedawno zażartowałem sobie i na Facebookowej stronie „Życie w Potrawce”, napisałem prowokacyjną informację, że mam diabła w sobie. Zadałem zarazem pytanie „jak się pozbyć tego gadostwa”. Zamiast reprymend od co bardziej krewkich w piśmie, stających na „straży Texasu” członków grupy, przysłano mi świeżo wydaną książkę amerykańskiego księdza Gabriele Amortha „Nowe wyznania egzorcysty”. Książka ma na okładce pieczątkę ŚWIATOWY BESTSELLER. Wcześniej ów ksiądz napisał jeszcze kilka książek, m.in. „Bóg jest piękniejszy od diabła”. Jak autor do tego doszedł nie wiem, ale znając Amerykanów, podobne rzeczy należy im tłumaczyć w nieskończoność, jak choćby to, dlaczego dziury w serze nie mają smaku. Otóż oczywiście zajrzałem do tej książki i już po chwili zdenerwowałem się, pardon – zacząłem czuć w sobie diabła. Bo takiego majaczenia w życiu chyba jeszcze nie czytałem. Rozumiem czym jest wiara w Boga, ale tworzenie anty Boga i opisywanie quasi racjonalnych z nim relacji, to właśnie jakby dowodzić, że dziury w serze jednak mają smak.
Przeczytałem jedynie kilkanaście fragmentów dbając, by nie zgubić kontekstu. Szkoda mi było czasu i zdrowia, bo do wszystkiego zawsze podchodzę niepotrzebnie emocjonalnie. Co znalazłem takiego irytującego? A proszę bardzo:
- Twórcy rockowi, m.in. Rolling Stones, stosują „specyficzny rytm, który skłania do naśladowania (…) ruchów seksualnych”. Nie pierwszy raz o tym czytam. Ale też gdzie indziej czytałem, że o mszach szatańskich Rolling Stonesów wiedzą księża, ale pojęcia o tym nie mają autorzy.
- Twórcy rockowi podczas koncertów „przekazują sygnały podprogowe (…) na częstotliwości dźwiękowej 3MHz (…) wyzwalają one w mózgu pewną substancję, której efekt działania jest dokładnie taki sam, jak narkotyków”(!). I teraz mam takie pytania: 1. Jaką aparaturą, a właściwie jakim cudem, autor tego bestseleru chce razić tysiące uczestników koncertów, z odległości dziesiątek, a czasem i setek metrów? Wszak głowica USG emituje ultradźwięki w podobnym paśmie, ale z maleńką mocą rzędu miliwatów na cm2 i jedynie impulsami. 2. Żeby napromieniować całe hale czy stadiony z opisywaną skutecznością, trzeba by mieć gigantyczną aparaturę pobierającą moc o wiele większą, niż całe nagłośnienie koncertu. Zatem gdzie te aparatury? 3. Jak to jest, że rozwinął się na świecie jeden z najpotężniejszych przemysłów, przemysł narkotykowy, a nikt nie wpadł na to, że zamiast słuchawek można sobie nałożyć na czaszkę 2 głowiczki USG i być stale na haju, nie ponosząc kosztów, ani ryzyka łamania prawa? 4. Jak to jest, że egzorcyści wiedzą o tych wszystkich czarnych mszach i deprawowaniu muzyką, ale dowodów na to nie mają? 5. A może właśnie autor stosował sobie takie generatory i stąd ten widoczny stan radosnego ocipienia?
- „Lekarstwa nie osiągają tego natychmiastowego skutku, jaki jest im właściwy. Na przykład, gdy środki przeczyszczające lub uspokajające są całkowicie nieskuteczne”. A ciekawy jestem, czy autor w swej długotrwałej praktyce walki z opętaniem, stosował lewatywę i jaki przynosiło to skutek.
- „Czasami wcześniej praktykujący, nie jest w stanie już modlić się, nie chodzi do kościoła i denerwuje się, jeśli się go do tego namawia. Niekiedy przeklina lub wścieka się na widok świętych obrazów, (…) nie można tego objawu bagatelizować”. A czy nie przyszło autorowi do głowy, że ów ktoś mógł mieć po prostu już dość wymuszania na nim w co i w jaki sposób ma wierzyć?
- „ (…) dusza cierpiąc, być może nie zdaje sobie sprawy, że jest opanowana przez szatana”. Czyli dowiadujemy się właśnie, że dusza ma świadomość. No ale skoro ma świadomość, to też musi mieć duszę, prawda?…
- I na koniec historia grozy. Otóż księżulo opisuje jak egzorcyzmował ludzi tak opętanych, że musieli być trzymani przez sześć osób(!). Czyli człowieka z problemami psychicznymi, który wymaga atmosfery spokoju, bezpieczeństwa i zrozumienia, psychicznie i fizycznie się zniewala? Zamiast wezwać pomoc lekarską, to się go biednego, przestraszonego łapie,