PO CO BOGU KICZ?

SPECJALNA RASA DZIEWIC

Felieton konserwowany. Przepraszam, konsekrowany

Ponieważ mam wiele z Jezusa, to coś Państwu wytłumaczę.

  1. Otóż, przygotowując się do napisania tego tekstu, a literatury nie mam, pokopałem w sieci. Niestety, wszędzie sam bełkot i to pisany językiem metaforycznym i alegorycznym, czasami wewnętrznie sprzecznym. Tego racjonalista zrozumieć nie potrafi, bo się nie da. Bo co to jest „mieć Jezusa w sercu”, być „oblubienicą Chrystusa”, „zaślubiny z Jezusem”, albo aspołeczne i wewnętrznie sprzeczne „służyć tylko Jezusowi” – Jeśli tylko Jezusowi, to nie pomagać innym; Jeśli służyć też innym, choćby rodzinie, to już odpada „tylko”, etc.

2. Ale ad remum. Zawsze sądziłem, że jeśli się jest osobą wierzącą, to całkowicie, a nie na pół gwizdka. Jednak okazuje się, że być katoliczką, to mało. Trzeba jeszcze zostać nie tylko dziewicą, ale jeszcze konserwowaną, przepraszam, konsekrowaną. Dopiero wówczas w pełni należy się do społeczności chrystusowej, do jego wyznawców. Mało wiemy o autentycznych zachowaniach i wypowiedziach Jezusa, ale mimo to ręczę, że gdyby się o tym dowiedział, to tym konserwowanym, przepraszam, konsekrowanym, popukałby palcem po czole.

  1. Patrząc zupełnie z innej pozycji, zastanawia mnie jeszcze jedno. Otóż każda pani, każdy pan, chcąc założyć sobie jakieś zadania, postawy wg idei, może to zrobić w ciszy i bez rozgłosu. Po co więc wokół tego dziewictwa konserwowanego, przepraszam, konsekrowanego, robi się całe show, organizuje się inscenizacje publiczne z angażowaniem radia, prasy i TV? Czyżby podobne manifestacje były ważniejsze od intymnego sacrum? Przecież Jezus nauczał skromności. Tzn. usiłował nauczyć, bo zdaje się mało mu z tej nauki wychodziło.

  2. Dziś propagowanie tych dziewic konserwowanych, przepraszam, konsekrowanych, z całym tym teatrem i anturażem, jest zwykłym religijnym kiczem. Jest działaniem uwłaczającym wierze w Jezusa. Jest dla tej wiary nie tylko niepotrzebne, ale jest szkodliwe. Celowo pomijam tu Kościół katolicki, bo jest to instytucja polityczna, nie mająca nic wspólnego z Chrystusem. Poza oczywiście obrazami i rzeźbami z jego wizerunkiem.

  3. Nie atakuję tu nikogo, ani niczego. Staję jedynie w obronie prawdziwej wiary chrześcijańskiej. Bo wbrew pozorom, chroniczna dewocja może tu być największym jej wrogiem.

Scroll to top