25.12.2018r.
CZY TRUJĄ NAS Z NIEBA?
Nie wiem kto i gdzie, a wydawało mi się, że to któryś z nowo wybranych radnych RM na ostatniej sesji powiedział. Sprawdziłem właśnie zapis, ale tam tego nie ma. Ale mniej ważne kto, bardziej co. Otóż usłyszałem, że w walce ze smogiem w Jarosławiu należy brać pod uwagę zanieczyszczenia lotnicze.I nie chodziło tu bynajmniej o celowe skażenie powietrza, tylko takie skażenie niechcący. Czuję, że mam obowiązek odnieść się do tej wypowiedzi, bo wiele lat temu dość głęboko interesowałem się meteorologią i fizykę atmosfery znam dobrze. Otóż tkwi Pan w błędzie i to po same uszy. Po pierwsze, te kilkanaście samolotów, które przelatują dziennie nad miastem, przelatuje na wysokości 10 – 12 kilometrów. Biorąc więc pod uwagę średnią prędkości wiatrów (na różnej wysokości kierunek i prędkość są inne) i średnią prędkość opadania ew. drobin zanieczyszczenia, można policzyć, że powierzchnia skażona sięgałaby kilku województw. Ktoś słusznie zauważy, że skoro tak, to samoloty przelatujące nad innymi miastami też nas trują. Teoretycznie tak. Ale z uwagi na duże rozproszenie produktów spalania należy zjawisko rozważać w skali niemal globalnej. Mimo to i tak jest ono praktycznie pomijalne. Po drugie silnik samolotu odrzutowego, to nie lokomotywa parowa. Nie dlatego, bo nie robi FU-FU, ale z uwagi na to, że nie emituje dymu. A tak na marginesie, bo mi się przypomniało. O osiągnięciach pionierów lotnictwa, braciach Wright, słyszeli wszyscy. Ale pewnie nikt nie wiedział, że tuż przed nimi, próbowano napędzać samoloty właśnie silnikiem parowym. A kto takie próby robił? Proszę Państwa Polak! Polski szlachcic, kontradmirał armii carskiej – Aleksander Możajski. Koniec dygresji. Silnik odrzutowy spala naftę lotniczą i emituje: tlenek i dwutlenek węgla, tlen, wodę, tlenki azotu, siarki i jakieś śladowe ilości pyłu PM2,5. Zatem produkty te nie mogą być składową, a więc przyczyną tzw. smogu. Toś powie, że za samolotem najczęściej rozciąga się biała smuga spalin. To, co widzimy, to podłużna chmurka złożona z kryształów lodu. Na wysokości 12 km temperatura powietrza bywa na poziomie 40 – 60 stopni C i wylatująca z silnika para wodna w postaci gazu, błyskawicznie kondensuje i zamarza. Czasem, gdy powietrze jest suche znika w wyniku sublimacji, a czasem powiększa się nawet do chmur o wielkich rozmiarach, ale dlatego, gdyż te kryształki lodu stają się tzw. centrami kondensacji i krystalizacji, dzięki czemu para wodna w atmosferze (już nie z silnika) też przechodzi w stan stały, czyli lód. Walczmy więc ze smogiem, bijmy się o czyste powietrze, ale nie twórzmy sztucznych zagrożeń; tych realnych i tak mamy dość. Bo w przeciwnym razie będę radził by przy okazji nakarmić słonie, które tak ofiarnie podtrzymują naszą Matkę Ziemię … 😉