WALKA O RZESZOWSKI POMNIK (2)
Jak zwykle z wypiekami na twarzy przeczytałem kolejny tekst na temat nieszczęsnego pomnika w Rzeszowie. Tym razem nieśmiertelne Nowiny publikują quasi wywiad. Napisane najwyraźniej na zamówienie wypracowanie, pokazane w formie wywiadu, nieudolnie zresztą. Ale mniejsza o formę. Jest to więc „wywiad” z Bernardynem, o. Cyprianem Morycem. Tekst doktrynalny, pisany językiem salonowego filozofowania, nie mający z realiami wiele wspólnego.
- Pyta autor retorycznie: „Dlaczego więc chrześcijanin miałby być zwolennikiem rewolucji i budować lub odnawiać jej pomniki”? Dobrze, tyle, że tu nie chodzi o pomnik rewolucji bolszewickiej, tylko honorujący poległych Polaków głównie w powstaniach chłopskich na ziemi rzeszowskiej. A to nie ma żadnego związku z omawianym pomnikiem. To tak, jak „minister” i „ministrant”. Wyrazy niby podobne, a co innego znaczą.
- Ojciec konkluduje, że „Pomnik spełnił swoją rolę: wymazał pamięć i zawęził horyzonty świadomości, albo też obrócił tragiczną przeszłość w niestosowny żart”. Co za bzdury! Ten pomnik żadnej pamięci nie wymazał i z niczego nie żartuje. Aż przykro takie banialuki czytać. Ten pomnik, poza swoją funkcją upamiętniającą, co najwyżej zainspirował do zajrzenia w karty historii by dowiedzieć się, co to były za powstania. A przy okazji ozdobił miasto.
- Pisze ojciec, że obelisk jest niebezpieczny i zagraża życiu. To prawda. Dlatego należy go odrestaurować. A jest to banalnie proste. Jestem konstruktorem maszyn i dla mnie to jest oczywiste.
- Dalej autor fantazjuje o przekazie podprogowym pomników. Ciekawe, że nie dopatrzył się tych przekazów w tym, że wielu pracowników obecnego rządu i instytucji państwowych wywodzi się z czeluści PZPR, a więc jeszcze nie dawno hołdowało wszelkim wartościom niesionym przez tę swołocz, łącznie z niemal miłością do CCCP. A „Nowiny”? Przecież jeszcze nie tak dawno zachłystywały się przemówieniami Gomułki, Gierka i Breżniewa. To są te same „Nowiny”, tylko „Rzeszowskie” zdjęto, bo były to „Nowiny Rzeszowskie”. Tu dopiero mamy przekaz nie tylko podkorowy, ale świadomościowy. A tak przy okazji, od jakiegoś czasu nie widzę pod tytułem gazety „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się”! Nie ma, pewnie z oszczędności…
- Dalej bernardyn daje świadectwo, że albo pomieszały mu się pomniki, albo epoki. Pisze bowiem, że rzeszowski pomnik jest „stalinowskim artefaktem”. Otóż napiszę krótko: ten pomnik nie ma nic wspólnego ze stalinizmem, który, jak się przyjmuje, skończył się wraz ze śmiercią Stalina. Jest to zatem tekst nieobiektywny, który można jedynie traktować jako fantazję literacką.
- Natomiast kropką nad „i” jest wyprowadzona teza, że popularne u nas pomniki z ławeczką, są „anegdotą”. U nas w Jarosławiu mamy bodaj dwa takie pomniki, upamiętniają one nauczycieli. Spotykają się koło nich dawni uczniowie, czasem i ja, robią sobie pamiątkowe zdjęcia, wspominają siebie i nauczycieli sprzed lat. Piękna harmonia między dziełem sztuki, fundatorami i odbiorcą. A teraz się dowiaduję, że to tylko anegdota! Nie, z całym szacunkiem, ale autor tego wypracowania nie wie o czym pisze. To są bajania, bez żadnej wartości. Ale tak to już bywa, że ilość wiedzy autora jest odwrotnie proporcjonalna do długości jego tekstu.
Proponuję, by bernardyni oddali miastu tę działkę. Majątek nie jest potrzebny ani do prowadzenia klasztoru, ani do modlitwy. A my sobie pomnik odrestaurujemy i nie będzie już nikomu zagrażał.
Mam też propozycję dla Nowin, by raczej zajęły się rzetelnym dziennikarstwem i publicystyką, a nie ideologią. Bo tej ostatniej, to my wszyscy mamy potąd. O – potąd!