TOALETA KONTRA WYCHODEK
Dziś może dla odmiany, zajmiemy się wyjątkowo wdzięcznym tematem, czyli wychodkiem. Można zastanawiać się dlaczego nie „wchodek”, wszak najczęściej szybciej się wchodzi, niż wychodzi, ale ten problem zostawmy sobie na inną okazję. A jest to jednak temat istotny, bo w życiu, średnio na kibelku spędzamy – bagatela – ponad 100 dni.Te dane przytaczają naukowcy, tym razem nie radzieccy, ani amerykańscy, tylko brytyjscy. Czyli liczbę już znamy, ale jeszcze nie wiemy czego dotyczy, bo Polacy ostatnio mają z tym problem. Wiem, oczywiście, uczyliśmy Szwedów sadzić ziemniaki, a Francuzów jeść widelcem, ale, jak zauważyłem, z klopem, to ostatnio nam się nie wiedzie. Mówią, że podróże kształcą, ale nie zawsze dotyczy to mieszkańców Jarosławia. Wszedłem ostatnio do tutejszej restauracji, a tam na drzwiach wychodka przyklejona kartka z napisem „NIE WRZUCAĆ PAPIEROWYCH RĘCZNIKÓW DO TOALETY”. Hm. Zacząłem już sobie myśleć wzorem naszego prezydenta „nie będą mi tu obcy mówić co mam robić w sr***”, gdy zainteresowało mnie co innego: Co za toaleta? Jednak nie trzeba geniusza by wpaść na to, że dla szefostwa restauracji muszla klozetowa, to właśnie ta toaleta. Mam tylko nadzieję, że oni się w niej nie myją. Otworzyłem później internet i pod hasłem „toaleta” wyświetliły mi się setki muszli klozetowych, kibelków i sedesów. Czyli coś się jednak dzieje w naszym języku i to nie tylko na szczeblu powiatowym. Jasne, że zmiany cywilizacyjne przeplatają się z kulturowymi, a masowo rozwijająca się telekomunikacja czasem jedynie przeszkadza. Ale, kurka wodna, muszla klozetowa ciągnie się za nami od czasów, gdy złaziliśmy z drzewa. Może nie była tak przemyślnie skonstruowana, jak ta dzisiaj, ale funkcja przecież ta sama. Toaleta już nieco mniej, ale i tam pod drzewem jakoś się pielęgnowaliśmy, nie koniecznie zeskrobując brud ze skóry. Niby prozaiczne, a jednak trudne to zagadnienie dla niektórych z nas. Na to, że trudne, jest dowód. Przecież nawet nie wiemy jakiego rodzaju jest ta nasza, uwaga: to-ale-ta, prawda?
Przychodzi Jaś do sklepu:
- Poproszę papier, taki wie pani, do wycierania. – Ekspedientka tłumaczy:
- Jasiu, na taki papier mówimy toaletowy. Czy jeszcze chcesz coś kupić?
- Tak, mydełko.
- Też toaletowe?
- Nie, do twarzy …
PS: Jeden z wyrazów w tekście częściowo napisałem gwiazdkami, ale to z powodów estetycznych, wszak „sracz” by nieelegancko wyglądało.