MOŻE „BOLEK”, ALE NIE CIENKI

O WAŁĘSIE INACZEJ

Nie chcę się zakładać, choćby z ostrożności, ale stawiam, że na świecie, najczęściej wymienianym nazwiskiem polskim w piśmie, od czasów Gutenberga, jest właśnie Wałęsa. I to jest problem Polaków, bo jedni owszem, doceniają i się cieszą, ale spory odsetek rodaków ma potrzebę znalezienia na Wałęsę jakiegoś haka. Wiadomo, sukces jest w Polsce zbrodnią niewybaczalną. No to grillowano Wałęsę, a to, że przeskoczył płot, a to, że go esbecy motorówką podwieźli, a to, że w Arłamowie chlał i miał asystę kobiet rozwiązłych, można wyliczać długo. Wszystkie te zarzuty były w jakimś stopniu torpedowane i tłumaczone, do momentu, gdy w objęcia malkontentów, jak błysk zapalniczki papierosowej, wpadła informacja, że Wałęsa, to donosiciel „Bolek”. A błysnęło w Sejmie, w roku 1992. Potem już było z górki. Hasło „Bolek” przylgnęło do Wałęsy niczym maść na odciski. Niczym „alkoholik” do A.Kwaśniewskiego, albo '”idiota” do M.Suskiego. Tłum musi, prawda? Zwłaszcza, gdy już ma na biurkach klawiatury, albo w rękach smartfony.

Lech Wałęsa wychował się w rodzinie i w środowisku robotniczych. Progresywna propaganda i powszechna indoktrynacja dbały o to, by dla niego ojczyzną była „polska socjalistyczna”. Przecież on intelektualistą nie był, a wychowywał się i rozwijał wśród podobnych sobie. Wiedział zatem, że zagraża nam zachodni imperializm, że musimy być przygotowani na atak Zachodu, a pewnie też, że Amerykanie z samolotów zrzucają na nasze pola stonkę ziemniaczaną. Tak był wychowywany chłopak Wałęsa. Gdy więc zaproponowano mu współpracę w ramach obrony przed ekspansywnym Zachodem, to będąc patriotą się zgodził. Ja bym zrobił to samo. On był odcięty od wiedzy o świecie. Nawet, jeśli ktoś mu coś tłumaczył, to był na to odporny, bo już wiedział co władza sobie życzyła. Co innego R.Kukliński, który był doskonale wykształcony, przebywał wśród inteligencji i świetnie był zorientowany w polityce wewnętrznej i zagranicznej Polski. A jednak przekazał wywiadowi USA ponad 40 tysięcy tajnych dokumentów wojskowych, podcinając tym samym skrzydła obronności Rzeczypospolitej. Państwa, dzięki któremu tyle w życiu osiągnął. I jemu niektórzy są skłonni stawiać pomniki, a nieświadomego Wałęsę ukamienować.

Ktoś zapyta, dlaczego się nie przyznaje? Nie wiem dlaczego. Może uznał, że lepiej iść w zaparte, niż liczyć na zrozumienie.

Każdy naród pragnie mieć swoich idoli, swoje ikony, z których jest się dumnym. My Polacy też. Mamy L.Wałęsę, M.Skłodowską, F.Chopina, M.Kopernika, R.Polańskiego, W.Pileckiego, W.Szymborską, T.Kościuszkę, J.Korczaka, I.Łukasiewicza, K.Olszewskiego i innych. Więc starajmy się ich szanować, a przynajmniej nie kąpać w fekaliach, bo czasem sami możemy zostać utytłani.

Fotografia moja, skojarzenia dowolne 😉

Scroll to top