KSIĄDZ O SEKSIE I RODZINIE W JAROSŁAWIU
Honorowany przez Starostę i Burmistrza wykład gościa z Poznania, budził nadzieję na interesujący. Ale cóż, jak to rosyjski premier Czernomyrdin powiedział, wyszło jak zwykle. Co prawda pod strzechami już nie mieszkamy, ale niektórym przyjezdnym wydaje się, że jeszcze tak. Opieram się na wywiadzie z prelegentem, ks. Sławomirem Kostrzewą.
- Ksiądz mówi, że w Polsce nigdy nie było problemu z rozmawianiem na tematy związane z dorastaniem oraz z ochroną dzieci przed kulturą masową, która „wtłacza je w przestrzenie obce dzieciom”. Otóż nie prawda. Zarówno w Polsce, jak i na całym świecie od lat, gdy jeszcze bujaliśmy się na drzewach, zawsze rodzice mieli problem z przekazaniem dzieciom wiedzy o seksualnych aspektach współżycia. Bo zawsze najpierw dzieciom się wmawiało, że to bocian, kapusta czy promyk słońca, a później trzeba było jakoś to wyprostować. Temat trudny, to się go odsuwało w czasie. A że natura nie znosi próżni, no to dzieci przejmowały wiedzę od starszych kolegów. Dziś próbuje się by to państwo wzięło na siebie edukację w tej dziedzinie, ale wiemy, że to nie jest proste z wielu powodów. Wielu psychologów się nad tym zastanawia proponując autorskie programy. Aspekt drugi wątku, to kultura masowa. Od kiedy na świecie pojawiła się kultura masowa, pojawił się problem zawartych w niej treści erotycznych. Zawsze bowiem tryskająca krew i erotyka były głównymi osiami popkultury. Zarówno w filmie, muzyce, literaturze, nawet architekturze (Indie). No może nie w muzyce poważnej, ale w operetce, to już tak. I proszę nie opowiadać w Jarosławiu bajek, że to problem ostatnich lat. Owszem, ostatnio sytuację paskudzą wolne media społecznościowe. Ale niestety, tego problemu nie przeskoczymy. I właśnie tym bardziej dlatego trzeba dzieci wcześniej uświadomić, by stały się mniej wrażliwe choćby na liczne strony pornograficzne, które np. z ciekawości oglądają.
- Ksiądz mówi, że niektóre filmy dla dzieci są dla nich inicjacją seksualną. Nie wiem jakich filmów ksiądz się naoglądał. Ja o takich nie słyszałem. A jeśli nawet takie bywają, to również jest to argument za wczesnym uświadamianiem dzieci w tej dziedzinie.
- Ksiądz mówi, że z powodu wczesnego uświadomienia młodzi ludzie mają problemy życiowe choćby w założeniu trwałych związków małżeńskich. Otóż znowu nie. Jest odwrotnie. Erotyka implikuje zakładanie związków małżeńskich i utrzymywanie ich w dobrej kondycji. Na ten temat są tony literatury. Mam też poważny artykuł, ale musiałbym poszukać. Słyszę, że wczesne uświadomienie erotyczności prowadzi do tragedii małżeńskich. Kiedyś wmawiano, że masturbacja prowadzi do jąkania się. Dziś ksiądz „naucza” podobnie.
- Ksiądz mówi, że sfera seksu powoduje ucieczkę w narkotyki i alkohol. Nie. Uprawianie seksu zdrowe, higieniczne i kulturalne odciąga zarówno od narkotyków jak i od alkoholu. Piszę to na podstawie autopsji. A właśnie autopsja jest kopalnią wiedzy na te tematy.
- Nie ma konkretnej odpowiedzi na pytanie co robić. Bo że obserwować, albo wnikliwie obserwować, to wszyscy wiemy i nie jest to rozwiązanie.
Tak więc niczego ciekawego, przynajmniej z tego wywiadu, nie można się dowiedzieć. Ksiądz jest niezorientowany w temacie. Seksualizacja, to nie sekularyzacja, choć podobnie brzmi. Opiera się jedynie na swoich wyobrażeniach niepopartych choćby doświadczeniem życiowym, bo skąd. I przyznam się, że wolałbym posłuchać co na ten temat ma do powiedzenia mający rodzinę kowal, albo motorniczy tramwajowy niż teoretyk i ideowiec ksiądz. Nawet z największego miasta …